Po długo oczekiwanym okresie, niemal dwa lata, przyszłą w końcu zima, ta prawdziwa nie kalendarzowa. Listopad i grudzień miały już epizody z temperaturą poniżej 0° Celsjusza, ale były to okresy krótkotrwałe choć w grudniu zdarzył się nawet jeden dzień z pokrywą śnieżną. Termicznie obydwa miesiące osiągnęły temperaturę ponad 2°C powyżej normy. Opady, na poziomie 23% normy dla Łodzi w listopadzie i 47% w grudniu, spowodowały, że były to miesiące skrajnie suche i suche. Dziś, gdy za oknem zalega śnieg a temperatury spadają dużo poniżej zera, mówimy „o bestii ze wschodu”. Gwałtowny skok temperatury nie pozwolił nam się do niej przyzwyczaić i odczuwamy dotkliwe zimno. Podobnie jak my zaskoczone zostały nią zwierzęta, które również przyzwyczaiły się do łagodnych zim ostatnich lat. Wszystko wskazuje jednak, że bestia szybko zostanie przepędzona przez front zachodni, ale czy na długo, wszak również w lutym zima potrafi dokuczyć, o czym świadczą liczne przysłowia związane z tym miesiącem.

Śnieg, który zalega w lesie pozwala obserwować zachowania zwierząt okryte dotychczas tajemnicą. Dotyczy to oczywiście szlaków ich wędrówek, liczebności a nawet wielkości. Tropy obserwujemy o każdej porze roku, muszą być jednak spełnione określone warunki np. błoto, piach, te pozostawione w śniegu pozwalaj faktycznie tropić zwierzęta, wyzwalając w nas pierwotne instynkty. W trakcie naszych zajęć niejednokrotnie ruszamy wówczas wyznaczonym przez zwierzęta szlakiem, docierając często do ich miejsc odpoczynku czy żerowisk. O ilości pozostawionych przez zwierzęta śladów decyduje ich dieta, wielkość, sposób zdobywania pokarmu. Do najczęstszych w naszym lesie należą oczywiście różnorakie ślady pozostawione przez dziki. Te duże zwierzęta jako wszystkożercy, nie gardzą żadnym pokarmem roślinnym czy zwierzęcym. Urozmaicają swoją dietę również grzybami, tymi podziemnymi, co powoduje, że pozostawiają ślady swojego bytowania niemal wszędzie. Ściółka leśna wydaje się być wręcz przeorana niczym pługiem, co nie zawsze jest korzystne dla roślin, ale buchtowiska chętnie odwiedzają inne zwierzęta, dla których gruba pokrywa śnieżna jest przeszkodą w dotarciu do jej bogatych w nasiona i bezkręgowce zasobów. Poza żerowiskami i niezliczonymi tropami dziki pozostawiają dużo śladów związanych z ich dbałością o higienę. Babrzyska, w których dziki zażywają kąpieli błotnych są bardziej widoczne w nieco cieplejszych okresach, gdy błoto nie zamienia się w twardą skałę i można faktycznie takiej kąpieli zażyć. Ich występowanie jest często związane dolinami rzecznymi, ale zdarza się je obserwować również w środku lasu, jeśli poziomem wód gruntowych jest odpowiednio wysoki. Tak zwane ręczniki, czyli miejsca, gdzie dziki pozbywają się błota znajdziemy najczęściej na rosnących w pobliżu świerkach. Żywica, która wydostaje z uszkodzonego przez dzika pnia posiada właściwsi bakteriobójcze co skwapliwie wykorzystują dziki w swych zabiegach sanitarnych.

Ślady pozostawione przez sarny to kolejna licznie reprezentowana grupa, choć nie tak spektakularna jak w przypadku dzików. Sarny żyją w małych grupach rodzinnych i pomimo, że będąc typowymi roślinożercami muszą odbywać długie wędrówki do miejsc z dostępem do pokarmu, to liczba śladów jest zdecydowanie mniejsza. Często spotykamy ślady obydwu gatunków w pobliżu siebie, zwłaszcza jeżeli chodzi o ich miejsca odpoczynku. Sarny są zdecydowanie bardziej płochliwe niż dziki, które możemy minąć w odległości kilkudziesięciu metrów i nie opuszczą swego starannie przygotowanego legowiska. Może to właśnie kwestia tej staranności, sarny w przeciwieństwie do dzików wybierają raczej otwarte przestrzenie i ograniczają się tylko do odgarnięcia śniegu i ściółki by zalec na gołej ziemi. Legowiska dzików są najczęściej w miejscach bardziej ustronnych, często w kępach świerkowych, które dają osłonę przed wzrokiem wścibskich obserwatorów, ale również przed opadami deszczu czy śniegu. Dno takiego legowiska bywa często wymoszczone świerkowymi gałązkami. Czy warto zatem opuścić z takim pietyzmem przygotowane, ogrzane już miejsce? Nawet jeżeli dziki zdecydują się na taki krok to powrócą do niego, gdy uznają, że zagrożenie już minęło.

Obydwa gatunki pozostawiają po sobie również dużo dochodów, które w mroźnym powietrzu nie ulegają szybkiemu rozkładowi i o ile nie przyprószy ich świeży śnieg są bardzo liczne, żeby nie powiedzieć nazbyt liczne. Poruszanie się w miejscach bytowania tych zwierząt może stanowić naprawdę spore wyzwanie, żeby nie wdepnąć na tzw. minę.

Wędrówki po leśnych ostępach zimą pozwalają dostrzec to, co ukryte jest w gąszczu liści i nie dotyczy to tylko śladów, ale również samych zwierząt. Zapraszamy zatem na zajęcia właśnie zimą, gdy będziemy mogli razem odkrywać leśne tajemnice.  


Kolejne informacje wkrótce.

Piotr B.